“Dlaczego pies nie daje się przekupić albo skorzysta i ze smaczka i jednocześnie oszczeka innego psa albo ukradnie śmiecia z trawnika?”, “dlaczego jest prawie idealny ale skacze z furią na ludzi i psy?” - te pytania za chwilę można by pozostawić jako retoryczne, bo dla wielu z Was sprawa stanie się oczywista.
Pracując z właścicielami psów zawsze, na każdym poziomie ich zaawansowania, poruszam temat psich potrzeb w odniesieniu do etogramu wpisanego w dobowy budżet czasu. Często słyszę, że coś ktoś czytał, że mniej więcej wie o co chodzi (o dziwo, bardzo często okazuje się, że łańcuch łowiecki jest totalnym novum). Od tego więc jestem, by wyjaśniać od nowa, od tego też, by przypominać, odświeżać osobom znającym sprawę, może skorygować jakieś błędnie utrwalone przekonania.
Po omówieniu wyżej wspomnianych (do osobnej lektury zapraszam TUTAJ) wiele spraw wydaje się Wam wprawdzie bardziej oczywistych, jednak zauważyłam, że konieczne dla zrozumienia psa jest szersze wyjaśnienie jego motywacji.
Bawią mnie memy pokazujące psa na tle zdemolowanego pokoju, z chmurką myśli “sam to zrobiłem i wcale nie jest mi przykro”. Tym, którzy uważają, że pies “rozumie, że zrobił źle” spieszę wyjaśnić, że czuje zapach Waszego podniesionego gwałtownie ze złości ciśnienia, czuje zapach jaki nagle się zmienia gdy trafia Was szlag, ale nie “wie, że napsocił”. Nie można mierzyć psa ludzką miarą. Pies ma motywacje, z których wiele nie jest przez nas mile widzianych, jednak są to akty samonagradzające dla niego. Musimy to wiedzieć jeśli chcemy wyjść poza odwieczny konflikt.
Pies współpracuje (uczy się, pracuje, okazuje posłuszeństwo) motywowany 4 czynnikami:
jedzeniem,
perspektywą polowania (jest to cała gama zachowań wyrażanych w zabawie, pracy czy aktywności sportowej albo… demolce, oby kontrolowanej przez człowieka!),
możliwością potwierdzenia przynależności do człowieka, do grupy,
możliwością uniknięcia stresorów, ogólnie nazywane jest to motywacją na ulgę.
W zasadzie mogłabym w tym miejscu dylematy w stylu: “dlaczego pies nie daje się przekupić albo skorzysta i ze smaczka i jednocześnie oszczeka innego psa albo ukradnie śmiecia z trawnika?”, “dlaczego jest prawie idealny ale skacze z furią na ludzi i psy?” - pozostawić jako pytania retoryczne, bo wielu z Was, naprowadzonych już teraz na ciąg skojarzeń, samych odpowie samym sobie. Ale przyjrzyjmy się paru przykładom z życia.
Przykład 1.
Pies na spacerze zżera śmieci. Ochrzan bierze nonszalancko w koszty, bo możliwość zjedzenia kawałka śmierdzącego mięsa jest niezwykle nagradzająca. Człowiek skacze, płacze, krzyczy, macha rękami, pokazuje smaczki - to nie ma znaczenia albo ma po fakcie. Fakt jednak jest nagrodą samą w sobie. Czemu tak się dzieje i co z tym robić?
Czemu tak się dzieje? Bo pies to śmieciarz i złodziej. Jego przodkowie udomowili się zżerając odpadki po ludziach (włącznie, przepraszam, z kupami naszych pradziadów, zanim zaczęto ustawiać latryny przy ludzkich osadach), więc pies ma to w genach po prostu. Poza tym, to co upolowane - jest znacznie bardziej atrakcyjne i wiemy to po omówieniu psich potrzeb. No i ponieważ nie wiadomo do końca czy i co i gdzie uda się upolować, toteż skutek jest losowy, a ta losowość nagradza psa jeszcze szybciej, czego nie są w stanie zapamiętać ludzie, którzy nagradzają psa miesiącami przewidywalnym smakołykiem i za każdym jednym razem. Jedzenie pies chce zdobywać - taka jego natura. Na każdym spotkaniu mówię: pozwólcie psu być psem w warunkach kontrolowanych przez człowieka, wtedy wszyscy będziecie sobą. Jak z tym pracować? Zasady oczywiście ogólne, a każdy pies wymaga szczegółowego spojrzenia, pamiętajcie o tym! Natomiast te ogólne kwestie, to:
daj psu ok. godziny dziennie możliwość swobodnej eksploracji, dbaj o realizację tej potrzeby i nie wybuchaj gdy pies nie zmieni zwyczajów w ciągu dwóch dni!
dbaj o to, by podawać jedzenie nie zawsze w misce. Nigdy też pokarmu w misce nie zostawiaj dostępnego ad libitum! Palenie miski jest w mojej ocenie całkiem dobre w paru przypadkach ale nie zawsze (kwestia biegania po jedzeniu, kwestia łykania jedzenia z powietrzem, kwestia nerwowości psa i poczucia bezpieczeństwa dla realizacji tak ważnej potrzeby, kwestia rutyny pracy układu pokarmowego), więc jest to sprawa mocno indywidualna. Ja zawsze komplikuję psom życie tam, gdzie to możliwe i gdzie pozwoli to psu być bardziej psem. Każę jedzenie czasem wyszukać, czasem wydłubać, wylizać, wywęszyć, zawsze zasłużyć na nie. Miska nie jest jedyną opcją choć u nas jest przeważającą, tyle że moje psy pracują (nie za jedzenie) i żyją bez deficytów.
pracuj z posłuszeństwem. Bądź przewodnikiem i gwarantem wszystkiego, co dla psa ważne. To z Tobą ma się czuć bezpiecznie, to Tobie ma być posłuszny gdy trzeba, bo to Ty zawsze znajdziesz na wszystko sposób - od znakomitej zabawy po wybawienie z tarapatów. Udowadniaj psu to, wtedy posłuszeństwo będzie jednym z naturalnych efektów Waszej relacji. Pies posłuszny, choćby nie wiem jak łakomy, naprawdę zrozumie gniewne “fe!” i wypluje z paszczy śmiecia, a najgorsze dziadostwo da sobie wyjąć bez walki. Swojego autorytetu nie zbudujesz w tydzień, jeśli go nie miałeś dotąd! Pracuj wytrwale i uczciwie.
ucz, wymagaj, oczekuj, chwal. Nigdy nie wymagaj gdy nie uczysz - złota zasada. A jeśli uczysz stale, to oczekuj stale. Pies bardzo chce współpracować z człowiekiem, to bodaj jedyna taka istota na świecie. Nie bój się oczekiwać, pies najbezpieczniej czuje się z tym, kto uczy i wymaga, a nie z tym, co "ciucia" a nie daje wskazówek. Głaskanie i całowanie to zwykle nagroda (chyba że zagłaskujesz psa do wybuchu agresji, to wtedy Twój dotyk jest silnie awersyjny), ale jeśli robisz to dla siebie bez feedbacku dla psa, to niczego tym nie wnosisz, pamiętaj. Pies się nie domyśli - on robi to, co mu się sprawdza jako skuteczne. Feedbackiem prowadzę już szczenięta na spacer i pokazuję jak to robić bez frustracji malucha, bez kłopotów opiekunów. Bez kagańca i bez żarcia śmieci.
miej zawsze lepszy “śmierdzęc” z sobą jeśli masz kompulsywnego śmieciojada. Nigdy nie nagradzaj gdy korygujesz, żeby nie stworzyć łańcucha korzyści (“robię źle więc mnie odwołuje i nagradza, co oznacza że muszę robić źle by nastąpiła cała sekwencja działań aż do nagrody”). Najpierw uczymy nagradzając często, potem coraz rzadziej, losowo, niespodzianie i wydajemy jackpoty. Śmierdzęca dajemy też losowo i za naprawdę trudną dla psa rezygnację.
zweryfikuj co pies ma w misce, czy jest tam odpowiedni zestaw, który zapewnia psu kompleksowe odżywienie i satysfakcjonującą aromatycznie gościnę, bo może on po prostu jest głodny albo je byle co.
ciąganie psa za głowę, krzyki czy wyrywanie z gardła - tylko przyspiesza kradzieże i konsumpcję. Jeśli pies jest zmotywowany na żarcie tu i teraz, to wyłącznie z tą motywacją pracujcie, a nie próbuj się obrażać (!) czy szarpać psa. Nie da to niczego poza szybszym i bardziej perfidnym działaniem, włącznie z kłapaniem zębami przed Twoimi rękami.
ucz psa odwoływania aż do zmęczenia. To musi stać się nienegocjowalne i bezrefleksyjne: zakaz = posłuszeństwo. To Ty bierzesz odpowiedzialność za bezpieczeństwo, musisz umieć nauczyć zasad i musisz ich wymagać. Jaka jest różnica między odwoływaniem a przywoływaniem? Odwołujesz OD czegoś - najpierw od mało ważnych spraw, potem od coraz bardziej dla psa atrakcyjnych. Przywołanie jest DO siebie, to nie to samo, bo pies może owszem, przybiec, ale najpierw się ugości jakimś syfem z krzaków. To inne sytuacje, inne motywacje, nie zaniedbuj jednego ani drugiego treningu zakazów i nakazów.
nie wychowuj sępa! O tym przykład kolejny, czyli…
… czyli przykład 1A.
Pies wymusza jedzenie. Skacze po stole, sięga do blatów, kradnie, skacze na człowieka zniecierpliwiony, łapie z talerza, szczeka aż mu damy kąsek. Dlaczego?
O nie wychowywaniu sępa nagrałam VIDEO. Jeśli uczysz psa, że może wysępić jedzenie, które akurat przygotowujesz sobie albo przynosisz do domu jako zakupy spożywcze, albo przyrządzasz psu by dać je wtedy gdy moment uznasz za odpowiedni - jeśli pobiegniesz za nim z kąskiem gdy wstanie zrezygnowany po kwadransie czekania na okazję, to narażasz się na ewentualność wymuszania jedzenia szczekaniem, skakaniem, frustracją, złością, na kradzież żarcia z blatów kuchennych czy ciasta ze świątecznego stołu. Wiem co myślisz: "będzie mu przykro, poczuje się niekochany czy skarcony gdy tak grzecznie czeka i nie dostanie niczego". Wiesz, że to bez sensu argumenty, że to myślenie typowo ludzkie? Motywacja psa jest prosta: żarcie. Nie ma żarcia, nie ma sprawy. Nie ma też myślenia “ojej, jutro mnie wygonią bo widzę, że przestali mnie kochać”. Pies nie ma tak zawiłych skojarzeń. Jak nas okrada z jedzenia leżącego na naszym talerzu, to nie przestaje nas “kochać i szanować”, po prostu kradnie jedzenie. Nie stoi za tym głębsza refleksja. Nie wkładaj mu w myśli ludzkich podtekstów. Natomiast pamiętaj, że łamiąc własne zasady wskazujesz psu dziurę w płocie, przez którą zacznie przechodzić.
Przykład 2.
Pies wykonuje trudne zadanie? Rezygnuje coraz ładniej w coraz trudniejszych warunkach z prezentowania kłopotliwych zachowań? Nagrodź go bardziej. Wyrzuć frisbee i puść psa na linie 15m do biegu za krążkiem. Innym razem czekaj na jego powrót z szarpakiem. Daj mu możliwość prezentowania zachowań łowieckich, nic go bardziej nie uszczęśliwi. Owszem, bardziej nagrodziłoby faktyczne polowanie, ale nie radzę zachęcać psa do zabijania, bo dla drapieżnika to “zbyt fajne”... Dlaczego przestaje Cię słuchać na spacerze gdy przebiega za płotem sarna albo osiadają na trawie ptaki? No pomyśl. Jeśli nie dasz psu spełnienia w polowaniu, w realizacji zachowań łowieckich, to Twoja waluta będzie krążyła po żałośnie niskim kursie. Póki pies jest młody - możesz w miarę łatwo przekształcić pociag do polowania w motywację do pracy.
Polowanie to nie tylko żarcie, ale owszem, również. Pies zmotywowany na polowanie będzie też pracował za jedzenie. Ale polowanie to silniejsza motywacja. Psa mocno zmotywowanego na jedno i drugie często prowadzi nos, a jak się zwierzak zawęszy, to czasem głuchnie. Warto na spacery zabierać z sobą coś atrakcyjnego dla psa, zarówno jedzenie jak i zabawkę z puli tych, które pomagają realizować pasję łowiecką w zakresie jaki pies preferuje najbardziej. Psy użytkowe powinny pracować, dla nich i zabawka będzie nudna. Sportem dostępnym dla każdego jest nosework i tropienie, "wystarczy" się tego nauczyć i wprowadzić psu zasady. Ja organizuję zajęcia mentalne, wśród nich mantrailing, elementy noseworku, wyszukiwanie przedmiotów należących do właściciela. A dla każdego jednego psa najważniejszy jest dobry spacer. Spacery to centrum psiej doby, a o schematach spacerowych przeczytacie TUTAJ.
Przykład 3.
Pies nie jest łasy na smakołyki? Może są nieatrakcyjnie, może pies uczulony i nauczony jeść konkretne rzeczy. Może jest wycofany, mało eksplorujący. Może takiej rasy czy natury. Albo tak wychowany. I co wtedy? Koniec pracy? Kolejne 3 spotkania by zbudować motywację?
Nie, tego nie robię, nie uczę Was metody na pudełko 😆 Ja uczę jak razem z psem żyć, nie trenuję psich pompek. Psy, o jakich tu mowa, zwykle szukają miejsca za Waszymi nogami lub potwierdzenia akceptacji w Waszych twarzach. Skoro i tak powodzenie całej pracy zależy od Waszego zaangażowania, sposobu w jaki przyjmiecie przeszkolenie i tego co zrobicie z tym dalej, to nawet dobrze gdy pies w Was samych ma swoją nagrodę. Wasza praca jest wówczas potrójnie ważna: bo nie da się wykorzystać w pracy jedzenia; bo Wasz pies nie jest zmotywowany na zabawki (zostawmy omawianie przyczyn); ważna wreszcie dlatego, że relacja to klucz do wszystkiego. Relacja z człowiekiem, który psa rozumie, właściwie odczytuje, ma plan działania, potrafi dać psu feedback co jest ok a co nie, potrafi wyprowadzić z kłopotów, wskazać drogę, wycofać z jakiegoś zachowania i wzmocnić inne. Stwarza warunki, w jakich pies chce a nie musi być. Stąd już krok do zabawy w naukę, do nasilenia motywacji, do rozbudzenia ciekawości, a to z kolei redukuje strach.
Dlatego głównie szkolę ludzi, choć prezentuję wobec psów jak skuteczne są poszczególne działania. Ze mną pracuje też Malina - kto ją poznał ten wie, że dla niej nagradzająca jest sama moja obecność. Do pracy wdraża się też Lobo - konia z rzędem temu, kto da mu smaka.
Schroniska pełne są psów, które nie przynależą do nikogo. Im trudno przekazać “możesz mi zaufać, podążaj za mną”, jednak gdy się to udaje, to pies pięknie daje się wypracować. W schroniskach czy organizacjach prozwierzęcych z sekcją interwencyjną pracuje się z psami w warunkach kryzysowych. One nie idą do ludzi za głaski a poddają się sile człowieka, który ma plan, jasny przekaz i daje bezpieczeństwo, ukojenie. Nie zawsze wiąże się to z mięsnym tortem ze świeczką w parówce, często z klatką-łapką, świerzbem, nocną wizytą w klinice weterynaryjnej, bólem, wyrwaniem z dotychczasowego środowiska - złego ale znajomego, kąpielą jakiej nikt nie uzgadniał, zastrzykami o które nikt nie pytał, zabiegami na jakie nikt nie odwrażliwiał.
Podstawę piramidy potrzeb psa stanowi poczucie bezpieczeństwa i potrzeby fizjologiczne, wiem jednak że dla np. dobrego snu, który gwarantuje regenerację układu nerwowego i jest podstawą prawidłowego funkcjonowania całego organizmu - poczucie bezpieczeństwa stanowi warunek nieodłączny. Bezpieczeństwo uważam za najważniejsze, bo to często warunek czynności fizjologicznych jeszcze innych niż sen. Psy w warunkach potwornej traumy mogą nie jeść całe dnie. Ileż to razy słyszę, że pies po interwencji siedzi za szafą i cały dzień nie je, nie pije i się nie załatwia! Psy w wyjątkowych warunkach mogą funkcjonować jakiś czas również ograniczone motorycznie. Ale wobec braku poczucia bezpieczeństwa i bez snu - w ogóle nie da się żyć, ruina psa postępuje zarówno na zewnątrz jak i w psiej duszy. Przewlekły stres uszkadza układ nerwowy i zatruwa nadnercza - po co to komu? U nas, ludzi, jest zresztą podobnie. Można długo nie jeść. Można parę dni nie pić. Ale nie można długo nie spać.
Poczucie bezpieczeństwa nazywam czasem nagrodą socjalną choć książkowo nagroda socjalna rozumiana jest jako zabawy z innymi psami, interakcja z ludźmi. Ale bezpieczeństwo jest przecież warunkiem reszty! Ja uważam bezpieczną relację za najwyższą z nagród, socjalną w sensie dosłownym. Tak właśnie rozumiana nagroda społeczna jest najsilniejsza w psiej hierarchii motywacji. Na niej buduję relację. Można odpuścić na jakiś czas polowanie i zabawę (ograniczenia w chorobie, ograniczenia czasowe, czy totalnie domowe życie psa myśliwskiego), można zrezygnować z jedzenia (trenujemy przecież z psem rezygnację, w czasie psiej choroby też często modyfikujemy ten zakres), ale najważniejsze jest przeżycie, bezpieczna więź. Dlatego psy tak potrzebują kontaktu z człowiekiem i potwierdzenia przynależności. Dlatego też tak ważne jest dla nich odsuwanie zagrożeń, dystansowanie intruzów, grożenie z gryzieniem, dystansujące skakanie, szczekanie, stróżowanie. To są czynności przynoszące psu ulgę i nagradzające psa. O tym - dalej.
Przykład 4.
“Dlaczego jest prawie idealny ale skacze z furią na ludzi i psy?” - czyli z tym ideałem to jest, prawdę mówiąc, "cholernie daleko od ok”. Jeśli skacze z furią, to może był szkolony do obrony, a może ma problemy społeczne. Zostawmy i tym razem rozpatrywanie przyczyn takiego stanu rzeczy. Jaka jest motywacja psa? Dopamina, a tak po ludzku: oczywiście, że uniknięcie danej sytuacji, zdystansowanie problemu. Machamy smaczkami przed nosem? Machajmy do woli. Rzucamy piłkę? Pójdziemy sami jej szukać. Jak pracować? Jeśli stoimy naprzeciw psa stróżującego, to najlepiej sobie pójść. Ale jeśli to nasz pies na smyczy, żyjący wśród ludzi, to trzeba go nauczyć innych zachowań, wypracowywać alternatywę, np. rezygnację możliwą po oswojeniu się z bodźcem i nabraniu pewności siebie. Nauczmy psa mijania się bez przekraczania progu pobudzenia. Podchodzenia do innego psa z ciekawością i utrzymywania tej ciekawości (feedback od człowieka), bez przechodzenia w tryb flirtu aż do dystansowania. Tryb flirtu trzeba wyprzedzić (nie mówiąc o dystansowaniu) feedbackiem, odwoływaniem, coraz dłużej przy kolejnych sesjach utrzymując podejście i dawanie feedbacku. Tutaj najsilniej zagramy znowu relacją. Prawie nigdy nie pracuję w jeden sposób, zawsze sięgam po miksy rozwiązań, mam też swoje ograne tipy i swoją metodę pracy, która bazuje na szybkim dotarciu do motywacji relacyjnej. Wiem jak kruchym lodem jest ciasteczkowanie, wiem jak szybko pobudza i bywa niebezpieczna presja na motywację do zabawy w polowanie. Relacja jest najbezpieczniejsza, najskuteczniejsza i rozwija psa, a feedback przyspiesza wypracowywanie zachowań alternatywnych. Alternatywa dająca ulgę i każąca psu myśleć - generalizuje się natychmiast.
Dystansowanie z agresją wypracowuje się trudniej i dłużej, a dystansowanie motywowane lękiem to ogólne wycofanie psa, a ponieważ nie istnieje jednocześnie w mózgu strach z ciekawością to robię wszystko by pies, u którego przeważa emocja strachu, nie pozostawał w defensywie. Relacją ugrywam najwięcej w każdym z przypadków dystansujących, od pozyskania zaufania psa, przez naukę, po rezygnację z tego co dla niego ważne - jedzenia i polowania/zabawy, aż do wypracowania tego, o co chodzi w naszych spotkaniach.
Praca i nauka w zamian za możliwość uniknięcia czegoś stresującego to też wzmocnienie negatywne. Samo w sobie jest ok, dając psu ulgę uczymy go innych zachowań, np. poszukiwania większego dystansu, obserwacji, poznawania z daleka i rozbudzania ciekawości, wyhamowania w emocjach. Jednak znowu - nie zrobimy tego smaczkiem. Możemy spróbować zabawą, ale gdy pies już wejdzie na próg pobudzenia, to jest za późno, zwłaszcza że bawiąc się z psem pracujemy z wysokim kortyzolem. Relacja z człowiekiem jest kolejny raz kluczem do sukcesu.
Relacja to długa droga i wymagająca od Was i Waszych psów. Ja tę drogę polecam ale nie namawiam na nią niecierpliwych. Są narzędzia perswazji, macie wolny wybór. Ja zawsze każę zdejmować psom dławiki, kolczatki, bo i tak ich nie użyję a wielu z Was dobrze wie, że się z psem wcale nie przepraszam. Nie potrzebuję do tego jednak sprawiania mu bólu i dodatkowego wyrzutu noradrenaliny. Długa trudna praca mnie nie męczy a Wy pracujecie ze swoimi psami przez całe ich życie, więc też macie czas utrwalać dobre zachowania. Nie trenuję do startu w zawodach, nie spotykamy się miesiącami co tydzień by uczyć psa równego stąpania przy lewej nodze. Nie ma to dla mnie znaczenia, choć korzystam z treningów i elementów musztry, ale w bardzo konkretnym celu. Uczę ludzi jak żyć z psami, prowadzę terapię psich zachowań ale też przy ścisłej współpracy z właścicielami, bo to oni mieszkają z psem i na nich spoczywa cały ciężar pracy 24/7! Ja wyjaśniam, pokazuję, szukam rozwiązań i wspieram, ale pracujecie Wy. Wiem, że fajnie byłoby szybko mieć efekty, ale każdy pies i każdy człowiek i oboje jako team zawsze startują z różnych pułapów, te sukcesy zawsze są bardzo mocno indywidualne i zawsze zależą ostatecznie od Was.
Bądź dla psa najważniejszą istotą na świecie. Najmądrzejszą w jego oczach, znającą rozwiązania na wszystkie bolączki. Zasobem samym w sobie. Nie będziesz musiał wtedy zdzierać za nim gardła, bo on nie spuści z Ciebie oczu. Nie będziesz musiał walczyć w windzie, bo stanie za Tobą gdy będzie chciał się schronić. Nie zeżre niczego spod krzaków, bo wystarczy Twoje karcące spojrzenie lub groźne chrząknięcie, by mu się “samo wypluło”. Obcego psa odgonisz wychodząc mu naprzeciw, stając się jednocześnie dla swojego psa ludzkim bogiem. Dystansowanie, unikanie - nie będą konieczne. Uwierz w siebie, w siłę swojej mowy ciała, w wartość swojego głosu. Naucz psa nawigacji i zasad feedbacku, wymagaj, nie pal poleceń. Pies przy takim nowym Tobie najczęściej będzie wybierał konfrontację operując całą gamą sygnałów uspokajających i grożących, coraz bardziej będzie pewny własnej sprawczości i pewny... Ciebie. Pewny Ciebie - więc również posłuszny i odwoływalny w najnaturalniejszy sposób, którego nie musiałeś wymuszać na nim narzędziami.
Temat wewnętrznych motywacji uważam za bardzo istotny. Psy inaczej postrzegają świat niż ludzie, dla nich zabicie kota na oczach rodziny to nie jest zbrodnia.
Zastanówmy się nad rolą człowieka wobec psa, bo wszystko co najważniejsze opieram na relacji i wychowaniu - nie wyszkoleniu! Pies może być doskonale wyszkolonym socjopatą. A człowiek może być obkuty na 4 łapy i nie mieć "tego czegoś", może też mieć siłę i pewność siebie a psy łamać kompletnie nie rozumiejąc ich potrzeb. I tu uwaga - łamać psy można też nadmierną miłością, taką nachalną i bez zasad ani wskazówek. To też forma przemocy, tyle że psychicznej, przestrzegam przed nią ze śmiertelną powagą!
Jak zatem stać się właściwym człowiekiem dla psa? To kolejny temat do rozpracowania, którego podejmę się z radością.
Idź na social media i skomentuj.
Urszula Małoszewska-Cyrulińska
zoopsycholog specjalista w zakresie behawioru psów
#zoopsycholog #behawiorysta #psychologpsów #kynolog #trenerpsów #pies #psy #wychowaniepsa #dogpsychologist #behaviorist #dogbehavior #dog #dogs #puppy #dogtrainer